NEWSWEEK: Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że PO powinna zmienić lidera. Czy odejście Grzegorza Schetyny jest już przesądzone?

ANDRZEJ OLECHOWSKI: W Platformie panuje zmęczenie obecnym liderem. Wydaje się, że Grzegorz Schetyna się już wypalił.

Pan także popiera odejście Schetyny?

– Nie jestem członkiem Platformy, więc nie będę jej wybierał szefa. Ale jako wyborca, bo w ostatnich wyborach głosowałem na kandydatów Platformy, mam poczucie niedosytu polityką PO. To, co Platforma nam obecnie oferuje, to nie jest warte ponad 20 mln złotych, które podatnicy łożą na tę partię.

I to jest wina szefa?

– Nie tylko, ale szef również musi wziąć za to odpowiedzialność.

Kto byłby najlepszym szefem PO na te czasy?

– Nie wiem. Ale jest wiele przykładów ze świata, że ludzie, o których nikt nie sądził, że mogą się okazać skutecznymi przywódcami partyjnymi, znakomicie odnaleźli się w nowych rolach, np. premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. A w Polsce bardzo wiele osób zaskoczył Tomasz Grodzki, marszałek Senatu. Słyszę co myślą wyborcy PO, ale nie wiem jakie są preferencje działaczy tej partii. Niewykluczone, że w PO już dawno ktoś wygrał.

Podobno Borys Budka.
– Jeśli wygra przedstawiciel konserwatywnego skrzydła, to niewykluczone, że w partii dojdzie do rozłamu. Borys Budka określa Platformę jako partię chadecką.
Nic nie mówi o jej liberalnym charakterze, który zniknął już kilka lat temu. Pytanie, czy tak powinno zostać. Mam nadzieję, że wybory na szefa PO będą okazją dla środowisk liberalnych, by zaznaczyć swoją obecność w partii. Tym bardziej, że PO podobnie jak inne partie, poza Zjednoczoną Prawicą, przechodzi dziś bardzo poważną transformację. Proszę zwrócić uwagę na to, że Donald Tusk został przywódcą europejskiej chadecji. Gdyby ktoś mu to powiedział 15, albo nawet jeszcze 10 lat temu, to Tusk roześmiał by się takiej osobie w twarz. (śmiech)
Jakie wyzwania stoją przed nowym szefem PO, oprócz poprowadzenia prezydenckiej kampanii wyborczej?

Platforma jest dzisiaj tylko w dużych miastach, zniknęła z małych miast i miejscowości. Tam są jeszcze przewodniczący kół, ale nie mają kół. Co najlepiej było widać w ostatnich kampaniach wyborczych, że właśnie na tych terenach w ogóle nie było plakatów PO. Tamci wyborcy zostali opuszczeni i nie ma co marzyć o tym, że bez odbudowy struktur przybędzie nowych wyborców.

Pan był jedynym z założycieli PO w 2001 roku, jednym z trzech tenorów. Jaką dzisiaj partią jest Platforma?

– Z tym pytaniem, jaka jest obecna Platforma zmagają się dzisiaj jej wyborcy.

No właśnie.

– PO nie ma wyraźnego oblicza ideowego.

A powinna mieć? Bo zdaje się, że długo robiła z tego wartość.

– Nie może mieć bardzo ostrego oblicza, bo partie centrowe z natury są niewyraziste. Jednakże w jednym zdaniu wyborca PO powinien móc określić swoją partię. I samo powiedzenie, że jest inna niż w PiS, albo, że jest za demokracją nie jest wystarczające. Żeby wyróżnić się spośród partii opozycyjnych trzeba dorzucić jeszcze jeden lub dwa przymiotniki, które określą, jakimi demokratami są platformersi.

I jakie powinny to być przymiotniki?

– To muszą uzgodnić obecni działacze PO. Ja byłem współzałożycielem partii, która określała się jako konserwatywno-liberalna. Kiedy pytano nas, gdzie jesteśmy – odpowiadaliśmy: „Jesteśmy w centrum”. Jak ktoś mówił, że w „centro-prawicy”, to tłumaczyliśmy, że „na prawej stronie centrum”, ale nie „po prawej stronie od centrum”.

Społeczne i polityczne centrum się zmienia. Gdzie dzisiaj ono jest w Polsce?

Platforma powinna być w centrum opozycji. Po lewej stronie mamy na nowo definiującą się lewicę, a po prawej PSL, które chce budować chadecję. Swoją drogą „na chadecji” robi się tłoczno, bo tam będzie chciał łowić także Szymon Hołownia.

PO u początków swojej działalności miała bardzo silny element liberalny, a dzisiaj go nie ma.

Powinna wrócić do liberalizmu?

To jest moje marzenie. Mam ugruntowane przekonania liberalne i chciałbym, żeby była jakaś partia, która je reprezentuje.

A czym są przekonania liberalne dzisiaj w polskich warunkach?

Tym, czym zawsze były, czyli zaufaniem do człowieka, który sam wie co robić i jak żyć. A państwo musi mu dać tak dużo wolności jak to tylko jest to możliwe, żeby mógł się realizować.

A w gospodarce? PiS odchodzi od liberalizmu gospodarczego, co podoba się wielu Polakom.

Jeśli chodzi o gospodarkę, to liberał płacze rzewnymi łzami patrząc na to, co robi PiS. Mamy do czynienia z patologicznym rozrostem sektora państwowego, który z natury jest mniej wydajny niż prywatny i bardziej podatny na korupcję, nepotyzm i polityczne transfery. wpływy. Polityka gospodarcza PiS również kieruje się przesłankami politycznymi nie rynkowymi. Co sprawia, że decyzje rządowe są niepewne i niejasne. Stąd rekordowo niskie inwestycje w sektorze prywatnym.

Natomiast jeśli chodzi o politykę socjalną i system zabezpieczeń socjalnych dla obywateli, to wbrew obiegowej opinii, liberałowie nie są im przeciwni. Mamy na świecie wiele przykładów państw, które są rządzone przez liberałów i mają rozbudowane i skuteczne programy socjalne. Niestety PO nigdy nie wyszła z koncepcją takiego systemu. Do jej największych błędów zaliczam demontaż systemu emerytalnego, który jest jednym z podstawowych filarów bezpieczeństwa socjalnego.

Zatem co partia liberalna powinna zrobić z programem 500 plus?

Kluczową wartością dla liberała jest praca i stworzenie warunków dla ludzi, żeby mogli dobrze zarabiać i realizować swoje talenty. Kompletnie bezsensowne jest oderwanie systemu pomocy społecznej od pracy. 500 plus powinno być skierowane tylko do ludzi, którzy potrzebują pomocy. Precyzyjne zaadresowanie pomocy społecznej jest podstawowym warunkiem jej skuteczności. Inaczej zachęca ludzi do bierności, do przyjęcia postawy zależności. Kraj ludzi biernych i zależnych nigdy nie osiągnie sukcesu.

Planuje pan powrót do polityki?

Nigdy nie wiadomo. Obecny premier Malezji wygrał – po dynamicznej kampanii!– wybory w wieku 93 lat. Ja jestem od niego 22 lata młodszy. (śmiech)

Czyli nie wyklucza pan powrotu do polityki?

Tak samo jak nie wykluczam, że wygram milion w totolotka.

A kupuje pan los?

Nie, właśnie nie kupuję. (śmiech)

Pan już dwukrotnie kandydował na urząd prezydenta Polski w 2000 i 2010 roku.

I jeszcze raz w wyborach na prezydenta Warszawy w 2002 roku.

Więc ma pan ogromne doświadczenie w ubieganiu się o fotel prezydenta. Nie myśli pan o ponownym starcie w maju przyszłego roku?

Kandydowałem trzy razy i trzy razy przegrałem. Amerykanie mają takie powiedzenie: “Jak ci ktoś raz powie, że jesteś koniem, to się obśmiej. Jak powie drugi raz, to się obraź. Ale jak ci powie po raz trzeci, to kup sobie siodło”. A więc ja wiem, że nie potrafię wygrywać wyborów.

A jest pan rozczarowany Donaldem Tuskiem, który nie kandyduje?
Nie, ponieważ nie spodziewałem się, że wystartuje. On nie mógł wygrać tych wyborów, bo jest tak bardzo kontrowersyjną postacią, że trudno byłoby mu zebrać powyżej 50 proc.

A myśli pan, że Tusk będzie jeszcze chciał coś osiągnąć w polskiej polityce?
Niewątpliwie. Ma dopiero 62 lata. I na pewno będzie się interesował i angażował w politykę i może pojawią się jeszcze takie okoliczności, w których zostanie premierem.

Czy Małgorzata Kidawa-Błońska wygra z Andrzejem Dudą?
Jestem przekonany, że spokojna, rozważna, doświadczona życiowo i politycznie kobieta wygra z krzyczącym prezydentem, który usiłuje wtłoczyć nam do głów jakąś dziwną wersję historii i konstytucji. Małgorzata Kidawa-Błońska ma wszystkie walory, żeby wygrać. Musi tylko nam jeszcze pokazać w większych szczegółach swoją wizję Polski. Natomiast bez wątpienia już dziś widać, że Polacy będą się z nią w Pałacu Prezydenckim czuć bardziej bezpiecznie niż z panem Dudą.

Polacy czuli się bezpiecznie z Bronisławem Komorowskim. A jednak postawili na zmianę.
Nie wiem czy bezpieczeństwo było dla nich wówczas tak ważne – nie przeżywali tylu zawirowań, nocnych dramatów, tylu niesprawiedliwych, poniżających słów. Podobał im się styl prezydenta, ale nie byli do niego przywiązani. Andrzej Duda, młodszy i bardziej dynamiczny, zwrócił ich uwagę. Czemu nie spróbować? Dzisiaj potrafią już docenić rozwagę i przewidywalność. No i czas na kobietę.