Dziękuję bardzo za to zaproszenie. Miałem okazję i przywilej przemawiać do Państwa na poprzednim Kongresie, tuż zaraz po wypadku w Smoleńsku. I pamiętam, jak bardzo byłem poruszony postawą tego tak bardzo licznego wtedy zgromadzenia.
I reakcją – spokojną i pełną obywatelskiej odpowiedzialności za Polskę. Tak jak w słowach hymnu – „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Bo my jesteśmy w stanie Rzeczpospolitą się zająć.
Pamiętam również jak ważna była dla nas wówczas sprawa, która była podnoszona w mojej kampanii wyborczej. W kampanii, w której daliście mi Państwo tak nadzwyczajne wsparcie, życzliwość, ofiarność – za co raz jeszcze dzisiaj dziękuję. Sprawa, o której już dziś mówił Paweł Piskorski. Sprawa Rzeczpospolitej, która opancerza działania niektórych ludzi. Chodzi o prawa wolności dla ludzi, którzy jej dziś potrzebują – dla przedsiębiorców, kobiet, młodzieży, mniejszości. Jest czymś frustrującym, rozczarowującym, wzbudzającym gniew, że w tej sprawie, którą podnosiliśmy już kilka lat temu, nic się
nie wydarzyło i nic się nie zmieniło.
Polska polityka po wypadku smoleńskim ugrzęzła w bajorze pełnym spiskowych emocji, mistycznych przeżyć i cynicznej gry politycznej. Nad tym bajorem coraz częściej unoszą się opary nacjonalizmu, narodowej retoryki, mowy nienawiści, pogardy dla mniejszości. A równocześnie Polacy cały czas tkwią w tym pancerzu państwa. Przedsiębiorcy nie są w stanie się uwolnić, kobiety nie są w stanie oderwać się z łańcucha zajęć domowych, młodzi ludzie pozbawieni są wyższej edukacji o dobrej jakości, ludzie są wpychani do jednego słusznego modelu życia i szczęścia. Polacy są dzisiaj coraz bardziej nowocześni, coraz bardziej świadomi, coraz bardziej pewni siebie i pewni wyborów, które stoją przed nimi. I gotowi są do ich podejmowania. Natomiast państwo, w którym żyją, odjeżdża. Ale odjeżdża tak, jak Polskie Koleje Państwowe, bo odjeżdża do tylu, do lat 20. i 30. Ubiegłego stulecia. A jest tak dlatego, że scena polityczna jest dziś opanowana przez idee prawicowe, przez idee, które czerpią z wzorców lat 20. i 30. ubiegłego stulecia. To jest wstrząsające, że Polska jest opanowana przez 2 partie prawicowe, że jest tych partii zakładnikiem. Jest tak też z naszej winy, bo myśmy oddali tę przestrzeń. Oddaliśmy my wszyscy: oddali socjaliści, oddali socjaldemokraci, oddaliśmy my – liberałowie. Nasz głos jest prawie niesłyszalny. Nie jest w głównym nurcie debaty publicznej. Coś tam, owszem, czasem krytykujemy. Coś tam czasem powiemy, ale to nie są idee, które leżą u podłoża podejmowanych dzisiaj inicjatyw rządowych, przy sprzyjającym głosie opinie publicznej. Ot, choćby tej ostatniej, by ludzi, którzy się wydają niebezpieczni, przytrzymać w razie czego w zakładach psychiatrycznych. Dlatego pora jest, by jednak coś z tym zrobić. I tak sobie myślę, że do Was muszę się zwrócić – tak jak Was tutaj widzę: Pawle, Januszu, Andrzeju, Panie Ryszardzie. Jeśli nie teraz – to kiedy? Jeśli nie Wy – to kto? No to do roboty! Dla dobra Rzeczypospolitej.