“Rzeczpospolita”: Czy PO pod wodzą Grzegorza Schetyny ma jeszcze szanse na wyborcze zwycięstwo?
Andrzej Olechowski, współzałożyciel PO, były szef MSZ i resortu finansów: Nie mogę powiedzieć o Platformie Schetyny, że to jest nowa PO. To wciąż ta sama partia, zmęczona i niepewna siebie. Wiele w niej teraz zależy od nowego przewodniczącego, który musi być liderem politycznym i sprawnym organizatorem. Wiadomo, że organizatorem Schetyna jest bardzo sprawnym.
A liderem?
Nie znam pana Grzegorza od tej strony. Mam wrażenie, że nie tylko ja. Musi dopiero pokazać swoje zasady, przedstawić idee, udowodnić, że ma charyzmę lidera.
Jakie znaczenie miał w momencie tworzenia PO przez pana, Donalda Tuska i Macieja Płażyńskiego?
Był jednym z ważnych animatorów, jednym z członków zespołu Tuska. Jego specjalnością była przede wszystkim praca organizacyjna, a nie ideowa.
Czego się więc pan spodziewa po Platformie Schetyny?
Obecne złe tendencje dla PO mogą się utrzymać. Do wyborów daleko. Ludzie nie podejmują decyzji, na kogo głosować. W sondażach wypowiadają swoje opinie na temat ideowych wypowiedzi przywódców partyjnych. A tu jest krucho. Platformy nadal nie organizuje żadna inna idea niż to, aby być anty-PiS.
Gigantycznym problemem partii jest brak wiarygodności po ośmiu latach rządów.
I Nowoczesna.
Partia Ryszarda Petru jest istotnym problemem PO. Dzisiaj Nowoczesna wyróżnia się pryncypialnością w wypowiedziach, przywiązaniem do zasad oraz świeżością i energią. Czyli wszystkim tym, czego brakuje PO. Opinia publiczna czeka, aż Platforma poradzi sobie z negatywnymi opiniami o niej.
Jak ma to zrobić?
PO nie powinna stawiać sobie pytania jak, ale po co. Dlaczego wyborca ma głosować na Platformę? Jaką przyszłość ona mu obiecuje? Jaką Polskę widzi? Na te pytania nie potrafiła odpowiedzieć w czasie wyborów i nie potrafi odpowiedzieć dzisiaj. Musi przedstawić Polakom swoje marzenie, zarazić ich nim.
Schetyna chce skręcić z PO w prawicowo-konserwatywną stronę.
Cała Polska jest konserwatywna. Nawet partia Razem, jeśli porównamy ją na przykład z grecką Syrizą.
Co znaczy w polskiej polityce konserwatyzm? Nieatakowanie Kościoła, mówienie, że jest się patriotą i omijanie tematów światopoglądowych, jak in vitro? Bo nie jest nim na pewno szacunek dla instytucji, który wyróżnia konserwatystów w innych krajach. Czym konserwatywna PO chce się różnić od konserwatywnego PiS? Chciałbym się tego od pana Schetyny dowiedzieć.
Zagłosowałby pan na PO?
Głosowałem na Nowoczesną. I dzisiaj też bym na nią zagłosował. Nie przywiązuję wagi do sondaży, lecz do tego, czy ktoś mówi w sposób, który oddaje moje odczucia i lęki. Potrzebuję, żeby osoby, którym ufam co do zasad, kompetencji i szczerości, ostrzegały mnie przed zagrożeniami, jakie niesie polityka rządzących. Potrzebuję, żeby dawali mi swoimi wypowiedziami argumenty, których ja następnie będę używał w rozmowach z innymi ludźmi. I to dostaję od Nowoczesnej.
Byłem przejęty informacjami, że niektóre z moich znajomych płakały ze wzruszenia, słuchając wypowiedzi młodych posłanek i posłów Nowoczesnej w czasie pamiętnej nocnej obrony konstytucji i przyzwoitości.
Przesładza pan.
Nic nie przesłodziłem. Szczera prawda.
Partia Petru jest dzisiaj liderem opozycji?
Tak, bo nadaje ton wypowiedziom polityków opozycji. Stąd też jej dobre sondaże. To jednak oczywiście nie obiecuje sukcesu w wyborach. Zostało do nich trzy i pół roku. Na wcześniejsze wybory nie ma co liczyć. Odbyłyby się, gdyby PiS uznał, że należy je przeprowadzić, a na razie jego wyborcy są zadowoleni z decyzji powyborczych ich partii. Większościowy elektorat stoi przy PiS. Tylko skonsolidowana opozycja ma szansę go pokonać.
Czy zatem dojdzie do współpracy PO i Nowoczesnej?
Do stałej współpracy, koordynacji działań – nie. Wiarygodność PO jest zbyt niska. I dla Nowoczesnej, i dla jej wyborców.
Petru jest nowym Tuskiem?
Jest nim pod względem umiejętności komunikowania się z Polakami. Jak Petru mówi, to ludzie go słuchają życzliwie. Ale czy tak będzie przez kolejne trzy i pół roku? Tego nie wiadomo. Petru ma wiele talentów, ale wciąż wiele do udowodnienia.
Jak pan ocenia decyzje gospodarcze rządu PiS?
Proszę spytać bankowców i spojrzeć na ich decyzje. Wiarygodność gospodarcza Polski na świecie i w kraju gwałtownie topnieje. Na czele państwowych przedsiębiorstw zostali postawieni nowi, niesprawdzeni ludzie. Zapewne chodzi o to, że będą ulegli wobec nowej władzy. W przeciwnym razie po co było zwalniać doświadczonych, sprawdzonych menedżerów? Każda taka czystka jest szkodliwa dla gospodarki i jej wiarygodności.
W związku z realizacją wyborczych obietnic pojawia się wątpliwość co do solidności finansów państwa. Już, a przecież czekają nas sprawy najgrubszego kalibru: frankowicze, wiek emerytalny, górnictwo. To wszystko może się przekształcić w gwałtowny zjazd, którego nikt nie przewidywał kilka miesięcy temu.
Prognoza wyników gospodarczych na 2016 rok była bardzo dobra, a na 2017 dobra. Teraz pojawiły się duże znaki zapytania co do skutków działań rządu.
Jakich?
Nie wiemy, jak daleko PiS posunie się w demontażu dotychczasowej architektury Polski, III RP. Państwo prawa zostało w istotny sposób osłabione. Zapowiedzi ministra Waszczykowskiego w małym exposé były jak bomba. Po 26 latach ewidentnych korzyści PiS chce przestawić zwrotnicę w polityce europejskiej i integracji.
Mamy dzisiaj trzy zagrożenia, do których powinna odnosić się nasza polityka zagraniczna. Pierwsze to tendencje dezintegracyjne w Unii Europejskiej. Im słabsza, im mniej spoista, mniej solidarna Unia, tym gorzej dla Polski. Drugie to pogarszający się wizerunek Polski na świecie. Trzecie to silna i rosnąca globalna niestabilność gospodarcza.
Najważniejsze są jednak tendencje dezintegracji UE. Minister Waszczykowski niesłusznie upatruje ich źródła w strefie euro i zacieśniającej się koordynacji gospodarczej oraz nadmiernej liczbie przepisów. To jest brytyjskie spojrzenie, odmienne od oceny innych członków Unii.
On uważa, że w konsekwencji najlepszym wyjściem byłaby koncentracja na wspólnym rynku, niejako powrót do EWG. Oznacza to cofnięcie procesu integracji w innych dziedzinach niż wspólny rynek i osłabienie czynnika solidarności, który wspólnemu rynkowi nie jest potrzebny. A to przecież podkreślanie znaczenia solidarności, nawoływanie do niej, wzmacnianie jej w przepisach i w praktyce było sztandarowym celem naszej dotychczasowej polityki.
PiS przywołuje przykład Węgier, które nie płynąc w głównym nurcie Unii, stały się zamożniejsze, PKB na mieszkańca wzrosło.
To nie jest żaden przykład. Węgry są małym krajem, a nie dużym krajem jak nasz, który jest jednym z koni pociągowych Unii. Polska nie może być pasażerem na gapę w Unii. Te czasy się skończyły. Jesteśmy 20. gospodarką na świecie i jednym z sześciu najważniejszych krajów UE.
PiS chce większej podmiotowości Polski w Unii i innej polityki choćby w sprawie uchodźców.
Ta partia, podobnie zresztą jak wcześniej PO, chce realizować egoistyczną politykę uciekania od odpowiedzialności za rozwiązanie tego problemu i maksymalnego ograniczenia liczby uchodźców, którzy mieliby się w Polsce znaleźć. Specjalizujemy się w dawaniu dobrych rad i nawoływaniu do zamknięcia zewnętrznych granic Unii. Ale co to znaczy? Spychać uchodźców do morza? Strzelać do nich?
Uszczelnić granice. Weryfikować dokładnie imigrantów.
Niech nasza dyplomacja zaproponuje, jak to zrobić. Podejmie praktyczne inicjatywy, wniesie wkład w rozwiązanie tego kryzysu. Minister Waszczykowski zapowiada w exposé, że dołożymy się finansowo do pomocy, która ma być udzielona Turcji. Bardzo dobrze. Ale do rangi symbolu naszej postawy urasta fragment exposé, w którym minister mówił o samolocie z pomocą humanitarną dla Jordanii. 20. gospodarka na świecie chwali się wysłaniem jednego samolotu z pomocą humanitarną! Ktoś, kto wpisał ten żenujący fragment, powinien stracić pracę. Taka jest jednak dzisiaj nasza postawa wobec kryzysu, który może spowodować upadek strefy Schengen. A na niej przecież nam bardzo zależy.
Czy jest prawdopodobne, że dojdzie w Polsce do referendum w sprawie uchodźców?
A jakie byłoby pytanie? „Czy gotów jesteś udzielić pomocy bliźnim, którzy uciekają przed wojną?”. Gdyby wygrało „nie”, byłaby to wielka kompromitacja polskiego chrześcijaństwa. Jak pan zapewne zauważył, prymas i przewodniczący episkopatu są za przyjmowaniem i wspieraniem uchodźców.
Jak dzisiaj Polska jest odbierana na świecie?
Mamy do czynienia z erozją wizerunku, który był bardzo dobry. Reakcje PiS na to zjawisko są nieudolne. Konia z rzędem temu, kto wykaże, że wystąpienie premier Szydło w Parlamencie Europejskim rozwiało wątpliwości i niepokoje europejskich polityków co do wydarzeń w Polsce. A już ogłoszenie pani premier nowym liderem Europy to czyste wazeliniarstwo.
Warszawa stawia na sojusz z Londynem.
Oficjalnie obniżona została ranga stosunków Polski z Niemcami i podwyższona ranga tych z Wielką Brytanią. To mi przypomina Witkacego, który informował adresata, że go awansował na swojej liście znajomych z pozycji 67. na 12. Czy to jest odpowiedzialny sposób porozumiewania się z największym partnerem gospodarczym, który dostarcza około jednej trzeciej dochodu z eksportu, i informowanie go, że zamienia się go na partnera, który dostarcza 6 proc.? To jakaś szkodliwa mania poszukiwania sojuszników możliwie daleko od naszych granic, podczas gdy Pan Bóg już nam wyznaczył strategicznych partnerów w postaci sąsiadów.
Polska chce dobrych relacji z Rosją…
…stawiając warunki: oddanie wraku prezydenckiego samolotu, śledztwa smoleńskiego i odtajnienia stalinowskich archiwów. Każdy w Polsce wie, że to nie są warunki, które strona rosyjska spełni.
A co z bazami NATO w Polsce?
Dlaczego Amerykanie mieliby wydawać na nie pieniądze? Donald Trump, kandydat na prezydenta, uważa, że kraje, którym USA zapewniają bezpieczeństwo, powinny za to wnosić opłatę. I taki będzie kurs amerykańskiej polityki zagranicznej.
Rosja to przede wszystkim europejski problem, a Europejczycy są wystarczająco rozwinięci i zamożni, żeby sobie sami radzili. Gwarancji trwałego bezpieczeństwa musimy szukać w Europie, a nie za oceanem.
—rozmawiał Jacek Nizinkiewicz