Zaznacz stronę

Jacek Nizinkiewicz: Platforma Obywatelska obchodziła niedawno dziesiąte urodziny. Jest pan dumny, gdy patrzy na swoje „dziecko” z oddali?

Andrzej Olechowski: Dzisiejsza PO jest przygnębiająco oportunistyczna, pozbawiona strategicznej misji i idei. Dlatego z niej wystąpiłem.

– Ile w PO zostało wartości i ideałów z tej partii, którą pan współzakładał?

– Kiedy czytam wstęp tekstu Donalda Tuska w “Gazecie Wyborczej”, to znajduję tam również swoje myśli. Im jednak dalej, tym gorzej. W konkretnych działaniach – od orlików do kastracji pedofilów – trudno doszukać się jakiś stałych wartości i ideałów.

– Jaką partią jest dzisiaj Platforma Obywatelską?

– Typowo polską – korporacją zbudowaną na wzorze nieboszczki PZPR. Pan Marek Jurek nasze partie nazywa “przedsiębiorstwami wyborczymi”. PO miała być inna, ale wyszło jak zawsze.


– Ale PO to wciąż numer jeden na polskiej scenie politycznej.

– I jest to powód do uzasadnionej satysfakcji jej liderów. Tym niemniej PO jest bardzo krucha, może szybko zniknąć. Partia bezideowa, oportunistyczna nie budzi uczucia przywiązania i emocjonalnego zaangażowania, nie ma też strategicznych partnerów, którzy są z nią na dobre i na złe, gdyż niezmiennie reprezentuje ich interesy. Łatwo może okazać się efemerydą, która rozpłynie się wraz ze zmianą zewnętrznych warunków politycznych.

– PO nie ma twardego elektoratu?

– Moim zdaniem nie. Elektorat PiS wskoczy w ogień za Jarosławem Kaczyńskim. A kto wskoczy za Donaldem Tuskiem, choć przecież jest lubiany, znacznie bardziej nowoczesny i godny zaufania? Ponieważ nie mamy pojęcia za co Platforma dałaby się posiekać na kawałki i my nie mamy ochoty dla niej się poświęcać.

– PO przetrwała katastrofę smoleńską, kryzys ekonomiczny, dwie powodzie i wiele innych trudnych momentów i wciąż ma najlepsze notowania i prawdopodobnie wygra najbliższe wybory parlamentarne.

– Mam nadzieję. Wielką zasługą PO jest odsunięcie PiS od władzy. Należę do tych, którzy uważają PiS za partię szkodliwą. Oburza mnie cyniczne wykorzystywanie przez nią faktycznych i urojonych krzywd, lęków i resentymentów części Polaków. Dobrze pamiętam chaos i fantazyjne pomysły jakie do naszej polityki zagranicznej wniósł prezydent Kaczyński. Boję się powrotu PiS do władzy. Dlatego doceniam rolę, jaką w polskiej polityce pełni Platforma i ostrzegam przed tym, że może się rozpaść jak domek z kart.

– Tusk jest najlepszym premierem na jakiego stać dzisiaj Polskę?

– Taka jest ocena wyborców. Bez sensu byłoby z nią polemizować.

– Widzi Pan kogoś w PO, kto mógłby zastąpić Tuska?

– To nieważne, czy ja widzę. Ważne, czy PO widzi. W każdej dużej firmie jest osoba, która w razie potrzeby ma zastąpić prezesa. W PO nie ma chyba takiej osoby.

– A Schetyna?

– Pan Schetyna jest wartościowym politykiem, ale nie wiem czy większość członków PO uważa go za naturalnego następcę Donalda Tuska.

– Tusk pozwoli Schetynie zostać marszałkiem Sejmu drugi raz?

– Nie mam pojęcia. Słyszę, że stosunki między oboma panami nie są dobre.

– Koalicja PO z SLD byłaby lepsza niż z PSL?

– Łapię się na tym, że lubię polityków PSL, ale nic z tego, co robią mi się nie podoba. Podobnie jest z SLD. Pan Napieralski ujął mnie w trakcie kampanii prezydenckiej swoją świeżością i dobrą energią. Ale dziś nic z tego, co proponuje SLD, nie wydaje mi się, ani ważne, ani obiecujące.

– Chciałby mieć pan Napieralskiego za premiera lub wicepremiera?

– Nie sadzę, aby w następnej kadencji mógł być premierem. A wicepremierem? Cóż, bardzo to stanowisko się w minionych latach zdeprecjonowało…

– A gdy patrzy Pan na Bronisława Komorowskiego, to mówi Pan pod nosem: “Ja bym to lepiej zrobił” albo “Jak można taki żart prezydentowi USA opowiedzieć o jego żonie”?

– Zależy mi na sukcesie Bronisława Komorowskiego. Życzę mu jak najlepiej. Jego porażka oznaczałaby dla nas pięć straconych lat.

– Jak Pan reaguje na wpadki Komorowskiego?

– Czasem mnie śmieszą, czasem martwią. Ale to drobiazgi – prezydent Komorowski dobrze nas reprezentuje, nie przynosi Polsce ujmy. On dopiero oswaja się ze sceną międzynarodową, a scena międzynarodowa z nim. Minie jeszcze kilka miesięcy zanim będzie można powiedzieć, że Komorowski jest skutecznym politykiem na arenie międzynarodowej. Prezydent Kwaśniewski był skutecznym prezydentem, ale początki miał trudne i często z niego kpiono. Pan Komorowski nie powinien się spieszyć. Nie może brać na siebie wielkich spraw do załatwienia, bo nie ma jeszcze wypracowanej marki. Świat obwąchuje Komorowskiego, a Komorowski świat i kiedy ten proces oswajania i zdobywania wzajemnego zaufania i umacniania pozycji się zakończy, to wtedy Komorowski będzie mógł pokazać na ile skutecznie reprezentuje nas na świecie. Cierpliwości.

– Chciałby Pan kontynuacji prezydentury Komorowskiego, czy wolałby żeby Donald Tusk spełnił swój sen o prezydenturze?

– Jeśli pan Komorowski sprawdzi się w tej roli, to oczywiście będę chciał, aby kontynuował swoją misję. Szkoda byłoby zdobytego doświadczenia i pozycji.

Wesprze Pan Ruch Poparcia Palikota?

– Chciałbym, żeby Januszowi się powiodło. O ile uważam, że inicjatywa PJN jest zbyteczna – mamy aż nadto ofert prawicowych – o tyle brak jest ciekawych inicjatyw centrowych i centro-lewicowych. Mam jednak problem z Palikotem, bo on używa obcych mi metod komunikacji. Nie rozumiem też jego antyklerykalizmu. W Polsce mamy problem relacji państwo- Kościół, ale nie załatwimy go w sposób i w stylu, które proponuje Janusz.

– A Pańska współpraca ze Stronnictwem Demokratycznym będzie kwitła?

– Jestem odpowiedzialny za program SD. Zamieszanie wokół statutu i związane z tym sprawy sądowe wyrządziły Stronnictwu wielką krzywdę. I choć legalność zarządu kierowanego przez Pawła Piskorskiego została ostatecznie potwierdzona obawiam się, że to środowisko nie będzie mogło odegrać w zbliżających się wyborach takiej roli, na jaką byłoby je stać. Szkoda.

– PiS może wrócić do władzy?

– Obawiam się, że tak. Jak powiedziałem, PO jest krucha i w złej formie. Nie widzę w niej poczucia misji, zaangażowania i woli walki. Jej liderom, ministrom rządu Tuska, już się nie chce, nie mają ciekawych pomysłów, wciągnęło ich administrowanie swoimi księstwami, resortami. Programowo PO jest jeszcze bardziej jałowa i wypalona niż wówczas, gdy z niej występowałem. Jeśli Donald Tusk ma wygrać wybory powinien wyznaczyć nowe, porywające cele, otworzyć się na nowe środowiska i postawić na ludzi, którym się chce, którym zależy, na ambitnych fighterów.


– Tusk wyrósł na męża stanu?

– Bismarck mówił, że mężem stanu jest ten, kto trafnie odczytuje ślady stóp boga. To znaczy lider, który potrafi odczytać tendencje, przyszłe szanse i zagrożenia, potrafi zmobilizować ludzi tak, że 2+2 da więcej niż 4, wie czym jest “sputnik moment” itd. Donald Tusk ze swoim podejściem
“tu i teraz”, metodą małych kroków do takiej roli nie pretenduje.

– Jaką cenzurkę wystawiłby pan rządom PO?

– Jak wielu Polaków daję im szóstkę za trzymanie PiS-u z dala od władzy i dostateczny za inne osiągnięcia.

– Aleksander Kwaśniewski podobno wraca do polityki, a Andrzej Olechowski?

– Jestem realistą, kocham politykę…

– …ale polityka nie kocha pana? Żałuje pan startu w ostatnich wyborach prezydenckich?

– Mój udział w wyborach prezydenckich był niepożyteczny. Żałuję, że nie znalazłem w sobie właściwego głosu. Ale już przebolałem swoją porażkę.

– I świata polityki pan nie opuszcza?

– Ja już nigdy nie opuszczę, ani nie odpuszczę polityki. Nie muszę być w partii, rządzie, opozycji, czy na pierwszej linii frontu. Polityka nie składa się tylko z partii, tak jak las tylko z drzew, są też krzaki, mech, grzyby. Tylko bardzo proszę nie przypisywać mnie jeszcze do grzybów (śmiech).

– Dziękuję za rozmowę.

Koniec części drugiej.