Olechowski: Unia nas dzieli z PiS

Rozmawia Wojciech Szacki

Wojciech Szacki: Polityka zagraniczna przestaje być polem zgody w polskiej debacie publicznej.

Andrzej Olechowski, przewodniczący Rady Programowej Platformy Obywatelskiej: Do tej pory prawie wszystkie siły miały podobne cele: wejście do NATO i Unii, więc większych kontrowersji nie było. Teraz partie dzieli stosunek do Unii, USA, interwencji w Iraku, a różnice te będą coraz ważniejsze.

PiS, przyszły koalicjant Platformy, zbliża się do stanowiska antyeuropejskiej LPR. Lider PiS Jarosław Kaczyński w Sejmie zaatakował Pana jako “dzierżącego białą flagę”. To niemal oskarżenie o zdradę.

– Kaczyński określający, co jest racją stanu, to śmieszna sytuacja. W tej dziedzinie nie ma on wiedzy, dorobku ani autorytetu. Ale ewolucja PiS śmieszna już nie jest. Między nimi a Platformą pojawia się coraz większa luka. My Unię postrzegamy jako sposób na utrwalenie niepodległości, Kaczyński widzi w niej groźbę dla niepodległości. Jeśli ten sposób myślenia w PiS-ie wygra, powstanie rów nie do przeskoczenia.

To zagraża powstaniu koalicji PO-PiS?

– A jak pan sobie wyobraża współdziałanie ministrów, z których jedni prezentują pro-, a drudzy antyunijne przekonania? Partia Kaczyńskich robi się zagadkowa i coraz bardziej awanturnicza.

Co proponuje Platforma w polityce zagranicznej? Zacznijmy od Unii.

– Polska musi budować swoją pozycję w Unii i pozycję Unii w świecie. Powinniśmy to robić wraz z sąsiadami. Kaczyński mówi o sojuszach z krajami z obrzeża Unii, a my przecież jesteśmy i będziemy w Europie Środkowej.

Nasi sąsiedzi to Niemcy, a nieco dalsi – Francja. Jak powinny wyglądać nasze stosunki?

– Sojusz niemiecko-francuski to wielkie i korzystne dla nas osiągnięcie Europy. Mamy do wyboru przyłączyć się do niego i uzyskać pozycję partnera albo konstruować przeciwwagę. Pierwsze rozwiązanie jest lepsze.

Są różnice między tandemem francusko-niemieckim a Polską, np. w sprawie irackiej.

– Będą i w przyszłości. Nie chodzi o to, żebyśmy byli baranem prowadzonym na postronku, ale partnerem. Musimy więc zbudować wspólnotę interesów na tyle silną, aby różnice zdań były normalne i nie stanowiły zagrożenia dla naszych stosunków.

Co z USA?

– Dobrze, że poparliśmy Stany w wojnie z Irakiem. Teraz potrzebujemy ambitnej i klarownej strategii. Kim jesteśmy i kim mamy być dla USA? Nie oszukujmy się, prawdziwie partnerskie stosunki z Ameryką możemy zbudować tylko w ramach Unii Europejskiej. Tak więc musimy zaangażować się w budowę silnej politycznie Unii, która mówi jednym głosem.

Jak Pan widzi przyszłą politykę wschodnią?

– Obecny kierunek jest dobry – izolacja obecnych władz Białorusi, ciągnięcie Ukrainy, nawet za uszy, do Europy i, wreszcie, włączanie do Europy Rosji. Tyle że nie do Unii, bo Rosja do niej nie wejdzie, lecz do partnerstwa transatlantyckiego. W tej sprawie widać, jak ważna jest obecność USA w Europie, bez Stanów nie zbudujemy konstrukcji, która pomieści Rosję. A stabilność i przewidywalność Rosji to warunek naszego bezpieczeństwa.

Jan Rokita podtrzymał dziś w Sejmie hasło “Nicea albo śmierć”. Podoba się ono Panu?

– Rozumiem i podzielam motywy, jakie za nim stoją – troskę o stworzenie spójnej, solidarnej i harmonijnej Europy. Różnica zdań polega na tym, że ja przywiązuję mniejsze znaczenie do systemu głosowania i rozwiązań chciałbym szukać gdzie indziej. Jeśli chodzi o konkrety, to co nagle, to po diable.