Europejczycy przeżywają oblężenie. Bombardowani codziennie działaniami oszczędnościowymi i przerażającymi wiadomościami finansowymi o ratingach, uzyskach, rozluźnianiu polityki pieniężnej, zaporach i innych tajemnych koncepcjach, które często z trudem rozumieją, skupiają baczną uwagę na sytuacji finansowej swoich rodzin oraz swoich krajów w najbliższej i dalszej przyszłości. Niemal brakuje miejsca na rozpatrywanie innych zagadnień i wyzwań.
Kiedy jednak w końcu ugasi się pożar zadłużenia i ponownie nastąpi wzrost, z pewnością powróci na dużą skalę debata polityczna nad tym co robimy i dokąd zmierzamy. W jej trakcie zostanie wytyczony kierunek integracji europejskiej, mniej więcej na następne pokolenie. Myślenie zatem dzisiaj o całości sytuacji, w tym o perspektywach zjednoczenia całej Europy, jest rzeczą konieczną, a nie daremną ani destrukcyjną.
Wizja wspólnego domu wszystkich Europejczyków motywowała przywódców europejskich i przewodziła im w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Unia Europejska starannie unikała pułapki przekształcenia się w odrębną fortecę. Suwerenne państwa, które ponownie się wyłoniły z upadłego Związku Radzieckiego i z Rosji, starały się przezwyciężyć logikę podziałów przez akceptowanie zasad praw człowieka, demokracji i praworządności. W efekcie Unia Europejska uległa powiększeniu, ogromnie wzrósł handel i inne formy wymiany gospodarczej, a relacje między państwami nasiliły się i stały się bardziej pragmatyczne. Było to osiągnięcie historyczne na kontynencie niszczonym poprzednio przez liczne wojny i przesiąkniętym krwią milionów ludzi. Jednakże było ono niewystarczające, żeby w pełni doprowadzić do utworzenia “jednej i zjednoczonej Europy”.
Dzisiejsze perspektywy tego ważnego zamierzenia nie są zachęcające. Wydaje się, że nikt już nie interesuje się jedną Europą. Zapewne żaden rząd nie traktuje tego ani jako celu, ani jako ograniczenia innych projektów. Strefa Euro zaczyna się przekształcać w wewnętrzną fortecę Unii Europejskiej, do której jeszcze trudniej się dostać. Odnosi się wrażenie, że Wielka Brytania nastawia się na zwiększenie swojego dystansu do kontynentu.
Rosja stara się przywrócić integrację w przestrzeni poradzieckiej; Białoruś przyjmuje kurs antyzachodni; Ukraina wciąż nie może się zdecydować na wybór swojego miejsca w Europie. Gdyby Unia Europejska przekształciła się w unię o dwóch poziomach oraz gdyby powstała Unia Euroazjatycka, do Europy z całą mocą powróciłaby polityka równowagi sił. Aby sprostać takiemu wyzwaniu, Unia Europejska zostałaby zmuszona do zaprzeczenia samej sobie. Musiałaby odejść od polityki i od zasad, znajdujących się u jej jądra. Zamiast dążyć do współpracy ze swoimi sąsiadami, musiałby budować mury. Przerażająca perspektywa.
Jedną z możliwości uniknięcia tego niebezpieczeństwa jest wejście Rosji w skład Światowej Organizacji Handlu (World Trade Organization, WTO) oraz Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (Organization for Economic Cooperation and Development, OECD), grupującej 34 najbardziej rozwinięte gospodarczo kraje. Rosja prowadzi obecnie negocjacje w sprawie swojego przystąpienia do OECD. Zasadniczym krokiem na drodze do tego celu jest przystąpienie do konwencji OECD o zwalczaniu przekupstwa zagranicznych funkcjonariuszy publicznych w międzynarodowych transakcjach handlowych. Udział Rosji w grupie roboczej OECD zajmującej się przekupstwem wywoła całkowitą przemianę w rosyjskich postawach. Po niemal dwóch dekadach negocjacji, przystąpienie do OECD przyniesie Rosji nowe możliwości zwiększenia jej udziału w globalnych sieciach produkcyjnych, a także przyczyni się do modernizacji jej gospodarki. (Z niektórych badań wynika, że PKB Rosji w średnim okresie wzrośnie o 3%, a w długim okresie o 11%, analogicznie do znacznych korzyści odniesionych przez Chiny dzięki ich członkostwu w WTO). Będzie to też uchyleniem drzwi do powstania europejskiego obszaru wolnego handlu.
Gospodarcze argumenty na rzecz utworzenia europejskiego obszaru wolnego handlu są mocne. Obszar ten objąłby: jednolity rynek Unii Europejskiej; Unię Celną Rosji, Białorusi i Kazachstanu (utworzoną w 2010); oraz Ukrainę. Unia Europejska i Unia Celna są ważnymi partnerami handlowymi. W 2011 handel z Unią Europejską stanowił 45,5% całego handlu zagranicznego Unii Celnej (48% handlu zagranicznego Rosji, 39,7% Kazachstanu i 28,4% Białorusi). Z kolei handel z Unią Celną stanowił 9,7% całego handlu zagranicznego Unii Europejskiej. Eksport Unii Europejskiej do Unii Celnej osiągnął wartość 114,0 mld , z czego ponad 79 mld stanowiła wartość samolotów, samochodów i innych wyrobów przemysłowych wysokiej techniki. Natomiast dostawy z krajów Unii Celnej do Unii Europejskiej obejmowały głównie ropę naftową i produkty jej przetwarzania oraz gaz ziemny (185,0 mld z łącznego importu Unii Europejskiej z tych krajów, wynoszącego 234,0 mld w 2011). Przynajmniej połowę pozostałej części tych dostaw stanowiły węgiel, metale i nawozy, o niewielkiej przemysłowej wartości dodanej.
Paneuropejski obszar wolnego handlu przyniósłby poważne korzyści wszystkim jej uczestnikom. Chociaż większość towarów eksportowanych przez Unię Celną do Unii Europejskiej już obecnie nie jest obciążona cłami czy innymi barierami, są to jednak przede wszystkim surowce i inne produkty o niskiej wartości dodanej. W miarę zwiększania udziału towarów przetworzonych w eksporcie Unii Celnej, problemem staną się bariery celne i inne, stosowane przez Unię Europejską.
Z doświadczeń krajów Europy Środkowej, które obecnie są członkami Unii Europejskiej, wynika, że swobodny dostęp do wspólnego rynku doprowadził nie tylko do szybszego wzrostu ich eksportu, ale także do wzrostu udziału w całkowitym eksporcie produktów wytwarzanych przez wykwalifikowaną siłę roboczą i towarów kapitałochłonnych (a to, być może, jest jeszcze ważniejsze). Jest oczywiste, że swobodny dostęp do rynków Unii Europejskiej ułatwił modernizację gospodarki tych krajów.
Z kolei producenci w Unii Europejskiej, zwolnieni z licznych i dużych ceł importowych oraz z uciążliwych wymagań administracyjnych i technicznych stawianych przez Unię Celną, mogliby poważnie zwiększyć swój eksport. Powstaną nowe miejsca pracy, pojawią się nowe więzi, nowe inwestycje będą przepływać w obydwu kierunkach. Wpływ ten będzie szczególnie silny w środkowych, wschodnich i północnych częściach Europy.
Korzyści polityczne wynikające z europejskiego obszaru wolnego handlu byłyby nawet jeszcze istotniejsze, niż korzyści gospodarcze.
Po pierwsze, obszar ten sprzyjałby wzajemnej zależności gospodarczej i wzajemnemu zaufaniu. Jedno i drugie jest koniecznym warunkiem wstępnym skutecznego procesu budowania nowego systemu bezpieczeństwa europejskiego. Wzajemne zaufanie pozostaje kluczowym kapitałem, kluczowym warunkiem nasilenia wzajemnych relacji miedzy państwami Europy. Same deklaracje polityczne nie wystarczają do realizacji tego zamierzenia. Nową rzeczywistość można budować jedynie krok po kroku, za pomocą działań budujących zaufanie.
Po drugie, pomogłoby to we włączaniu Ukrainy do gmachu Europy. Oczywiście, Ukraina powinna należeć do obszaru wolnego handlu. W gruncie rzeczy byłaby jego “naturalnym uczestnikiem”, gdyż handluje z Unią Europejską i z Unią Celną w podobnych proporcjach (odpowiednio 30,1% i 38,4% w 2011). Zapobiegałoby to zagrożeniu, że Ukraina w nadchodzących latach stanie się terenem konfrontacji w starym stylu między Wschodem a Zachodem. Zastygła między Unią Europejską a Rosją (oraz Unią Eurazjatycką), przy niepewnej polityce wewnętrznej i gospodarce, mogłaby doprowadzić do rozwoju wypadków, destabilizujących relacje europejskie. Natomiast decyzja stowarzyszenia się z Unią Europejską i przyłączenia do europejskiego obszaru wolnego handlu stanowiłaby poważny przełom polityczny na kontynencie w 20 lat po zakończeniu zimnej wojny i otworzyłaby nowy rozdział w stosunkach między Unią Europejską i Rosją.
Po trzecie, wobec tego, że Rosja stara się reintegrować przestrzeń poradziecką, wydaje się jasne, że zamierzona Unia Eurazjatycka może stać się zbiorem państw decydujących się na autorytarne systemy polityczne; unią, wiążącą Rosję z przeważnie islamistycznymi narodami Azji Środkowej, która z czasem mogłaby doprowadzić do stopniowej “azjatyzacji” rosyjskiej polityki i rosyjskiego społeczeństwa.
Natomiast akceptacja obszaru wolnego handlu, obejmującego: Rosję i Kazachstan jako narody rzeczywiście “eurazjatycke”; Białoruś i Ukrainę jako “Europę Wschodnią”; oraz państwa Unii Europejskiej, umożliwiłaby ekspansję obszaru, na którym “europejskość” jest kluczowym czynnikiem politycznym i społecznym. Ponadto, gdyby utworzono taki obszar, zapobiegłoby to próbom włączenia przez Rosję do swojej strefy wpływów innych narodów środkowo-azjatyckich, a zatem dalszej jej ekspansji w kierunku wschodnim, w czasie, w którym geopolityczne aspiracje Rosji wpychają ją jeszcze głębiej do Azji, jeszcze dalej od Unii Europejskiej i świata zachodniego.
Dla nas – Niemca, Polaka i Rosjanina – europejski obszar wolnego handlu ma wielki sens. Przyniósłby kontynentowi wymierne korzyści gospodarcze: więcej miejsc pracy, więcej handlu, więcej inwestycji. Sprzyjałby wzajemnemu zaufaniu i wzajemnej zależności; gospodarczo i polityczne przybliżyłby przestrzeń poradziecką do Unii Europejskiej. Po pierwsze jednak i nade wszystko stanowiłby poważny krok na drodze do trwałego pogodzenia narodów Europy Zachodniej, Środkowej i Wschodniej.
Przywódcy europejscy powinni skwapliwie skorzystać z koncepcji europejskiego obszaru wolnego handlu. Obszar taki względnie łatwo można utworzyć. Unia Europejska i Ukraina już zobowiązały się do otwarcia swoich rynków w ramach wstępnej umowy o stowarzyszeniu. W trakcie negocjacji dotyczących nowej umowy o partnerstwie i współpracy, zaoferowano Rosji dostęp do rynku Unii Europejskiej. Jednym z istotnych problemów jest to, że Białoruś i Kazachstan nie są jeszcze członkami WTO. Innym takim problemem są grupy interesów, które występując pod patriotycznym szyldem, przeciwstawiają się liberalizacji handlu (Mario Monti, obecnie premier Włoch, mówi, że w tym wypadku źródłosłowem “patrioty” jest “patron”, a nie “patria”). Głośno wypowiadają się one w Rosji w trakcie debaty na temat przystąpienia do WTO. Pozostałe zagadnienia są standardowym przedmiotem prac negocjatorów handlowych.
W czasie, gdy Europejczycy czują się zagubieni w sprawach przyszłości ich kontynentu, kiedy pamięć o II wojnie światowej i o okrucieństwach na Bałkanach jest zastępowana przez złudzenia o trwałym pokoju, paneuropejski obszar wolnego handlu jest okazją, której nie można lekceważyć.
Władysław Inoziemcew, szef moskiewskiego Ośrodka Badań Społeczeństwa Postindustrialnego i były doradca prezydenta Dmitrija Miedwiediewa
Horst Teltschik b. doradca kanclerza Helmuta Kohla do spraw polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Uznany analityk spraw międzynarodowych.
Andrzej Olechowski w latach 1993-1995 minister spraw zagranicznych RP.
Źródło: Gazeta Wyborcza